Baranki
Baranki
achmielka achmielka
220
BLOG

Magia uśmiechu, i parę fotek:)

achmielka achmielka Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Hej!

Wróciliśmy. Jakożeśmy wyjechali tak i wróciliśmy - choć.. na raty, można powiedzieć.

Wyprawa rowerowa gdzieś w dalekiej Hiszpanii? Tak jak najbardziej! Pojechaliśmy rodzinnie.

Pojechaliśmy z jakimiś nieoczekiwanymi troszkę wymaganiami i było, było naprawdę fajnie!!

Granica francusko-hiszpańska: fajowe góry i dużo deszczu, świata mało co było widać zza szybki w aucie, no i tylko jak się przejaśniało to zobaczyłam białe baranki pasące się gdzieś na stoku! 

Do brzegu oceanu nawet nie zbiżaliśmy się za bardzo, chociaż miałam straszną ochotę, ale to miał być deser  po Santiago! Dojechaliśmy do Pampeluny, miasto zachwyca: Hiszpańskością można powiedzieć, wita tak serdecznie czystymi skwerkami, parkami i kafejkami-bardzo kulturalnie i tak europejsko, sielsko!

W Pampelunce spakowaliśmy nasze graty na rowery, samochód zostawiony na parkingu niedaleko Policji (ale nie płatnym), i jedziemy. Jakoś od razu tak pod górę było i te nasze 5km gdy dojechaliśmy do pierwszej Albergi dało nam w kość-wymęczeni byliśmy też 2 dniową drogą w aucie z Polski, więc pierwsza Alberga z żółwikiem i wielką agawą przed domkiem była naprawdę naszym wybawieniem.. Paść na łożko i spać-tylko tego chcieliśmy. Udało się na dodatek, że dostaliśmy jakiś ostatni pokój z szeregiem piętrowych łóżek-ale byliśmy tam sami więc luksusik:)

Następny dzień i co..deszcz, coś ta Hiszpania nas nie lubi miało być tyle słońca a tu jakoś tak zimnawo! Okutaliśmy się w bluzy i ciepłe koszulki i jazda jedziemy i... zaczęła się nasza podróż taka fajna i taka ciężkawa czasami. Te "pod górki i z górki", to nie bułka z masłem, to naprawdę trzeba było się opedałować i przerzutki nasze jak najbradziej się przydawały, chociaż nie ukrywajmy, jak były naprawdę strome podejścia, to nie dawało się wjechać zupełnie poprawnie na rowerku..i się wprowadzało te nasze wehikuły po prostu i tyle! Mały średnio dawał radę -ale miał chęci-czasem sie troszkę załamywał a tu nieoczekiwanie jakaś pomocna dłoń podnosiła mu rower i pomagała iść dalej! Ludzie są wielcy, i naprawdę nie znając wielu słów można tak wspaniale się dogadać, można tak dobrze kogoś zrozumieć, a uśmiech daje ci więcej niż sto tysięcy! Magia serca działa na tamtym szlaku i czasem nieznajoma osoba wyściska cię i wiesz że daje ci coś -jakąś część siebie zupełnie za darmo- bo tak po prostu czuje!

Przy pomniku pielgrzyma-tym takim blaszanym co to niektórzy piszą, że są rozczarowani bo to kawał blachy-było świetnie, już nie padało, wiatr wiał, psy bezpańskie były, ktoś zawsze się znalazł żeby pyknąć nam fotkę..Ech i ten pierwszy taki widok z góry: pięknie , pięknie ,pięknie... już czułam, że nasza przygoda jest po prostu fajowska!

Na tej górze przy pomniku trzebabyło zdecydować jechać w dół (na łeb na szyję) dróżką wąską i ziemistą czy asfaltem -równie stromo ale troszkę równiej. Wybralismy drugą opcję i mieliśmy takaaakiii szybki zjazd , taki był ekspresowiutki aż troszkę pojechaliśmyu za bardzo do przodu ale szybko wróciliśmy na trasę:)

Odwiedzaliśmy po drodze oczywiście kościoły, kościółki , surowe, zdobne, skromne, bogate aż kipiące od zawijasków i ozdobników, piekne łuki nie raz już fotografowane i podpatrzone na stronach gdzieś w necie, ale zobaczyć to samemu-ech zupełny odlot, ja po prostu lubię te starocia, są takie tamtejsze , tyle widziały, tyle wytrzymały i coś opowiadają -trzeba tylkio umieć słuchać... to taki dotyk historii, ukłon w jej stronę:)

Gdzie się dało zbierałam oczywiście pieczątki do naszych paszportów pielgrzyma (do dziś noszę w torebce i oglądam czasami, i jakoś tak mam, że naprawdę nie mogę odłożyć na półkę tylko ciagle włóczę tą plastikową torebkę z klipsem i z naszymi "skarbami ").

Formy pieczątek i stempelków przeróżne, każda Alberga, kościół mają swoje, różne kolory tuszy, więc ogólny wyglad dokumentu to taka ciapkowatość plamista-ale to właśnie mi się podoba:)

Wystarczy na raz. Bo i tak się za dużo narozpisywałam. Trzeba jednak rozliczyć się z tą podróżą bo chociaż dała nam tak wiele, o mały włos nie zabrałaby wszystkiego...

Zobacz galerię zdjęć:

Już dosyć ładnie..
Już dosyć ładnie.. Prawie ruszamy! Karmienie żółwia Nasza I Alberga:) Pięknie.. Pomnik Pielgrzyma:) Most, fajowy naprawdę! niby "toto" kasztany-a jednak nie.. oj jak ciężko pod górkę.. drzwi do miejscowego kościoła mapa świata z krzaczków kościół "beczka" woda prosto z fontanny osioł pod jabłonką A tego byka to znacie??
achmielka
O mnie achmielka

Czego w życiu wciąż szukam?-nie znajdę , każdy dzień niespodzianką dla duszy, biegnę sobie przez łąkę zieloną a śpiew ptaków wiatr mi zagłuszył...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości